WYCIECZKA DO ŁEBY KLAS 4.
- Szczegóły
- Utworzono: poniedziałek, 13 czerwca 2016
- M. Witkowska, M. Wojtal
My, uczniowie klas czwartych, czekaliśmy na nią cały rok i wreszcie się stało - 8 czerwca wyruszyliśmy po przygodę. Po kilkugodzinnej jeździe dotarliśmy do Półwyspu Helskiego. Tam mieliśmy okazję ujrzeć w fokarium Instytutu Badań Morskich foki, które naukowcy przystosowują do życia na wolności. Następnie pojechaliśmy do Łeby. Tam, w ośrodku „Słowiniec”, czekały na nas pokoje i obiad.
Po posiłku udaliśmy się do Rodzinnego Parku Rozrywki - parku dinozaurów. Wędrując przez rozległy teren w poszukiwaniu atrakcji, spotykaliśmy na swej drodze trójwymiarowe (naturalnych rozmiarów!) sylwety tych kopalnianych gadów. Wioska indiańska i płukanie złota, plac zabaw, mini zoo - to wszystko było interesujące, jednak największą atrakcją były chyba pojazdy jaskiniowców. Przez chwilę mogliśmy się poczuć jak Flinstonowie z kreskówki. Okazało się, że kierowanie takim przedpotopowym wehikułem wcale nie jest proste. Trzeba mieć krzepę! W dinoparku spędziliśmy kilka godzin. Po kolacji było ognisko i pieczenie kiełbasek, a przed snem spacer nad morze. Niestety niezbyt długi, bo wygonił nas deszcz. 9 czerwca, po śniadaniu pojechaliśmy do Słowińskiego parku narodowego. Z autokaru przesiedliśmy się na melexy i udaliśmy się na najwyższą wydmę - Górę Łącką. Zdobyliśmy ją! Na szczycie czekał nas niesamowity widok - piach… piach... piach, błękitne niebo i morze na horyzoncie. Ogarnęło nas „wydmowe” szaleństwo. Kto by przypuszczał, że można bawić się tak świetnie bez komputera, tabletu - jakiejkolwiek zabawki. A potem spacer plaża. I było jak w piosence: „Plaża, dzika plaża, morze dookoła...”. Pobyt na wydmach trwał do obiadu. Po posiłku pojechaliśmy do miasta po pamiątki, a następnie ruszyliśmy w drogę powrotną. To były niezapomniane dwa dni. A teraz szara rzeczywistość - szkolne obowiązki… Ale już niedługo!